środa, 17 września 2014


porwanie funkcjonariusza estońskiego kontrwywiadu do Rosji
wygląda na rosyjską reakcję na wizytę prezydenta Baracka Obamy
w Estonii i ustalenia szczytu NATO w Walii -
uważa Keir Giles dyrektor ośrodka badawczego Conflict Studies Research Centre
- jest to niejasna i mętna sprawa za wcześnie by wyciągać
z niej jednoznaczne wnioski ale wygląda na to że mamy
do czynienia z reakcją Rosji na oświadczenia prezydenta Baracka Obamy w Estonii
zapewniające kraje bałtyckie o tym że USA nie będą tolerować
zmiany granic z użyciem zbrojnej przemocy - ocenił -
prezydent USA odwiedził Estonię w dniach 2-3 września
w przededniu szczytu NATO w walijskim Newport (4-5 września)
estoński oficer został uprowadzony w czwartek późnym popołudniem
a wiadomość o tym podano w piątek rano
Rosja dwukrotnie w ostatnich sześciu latach pokazała
że można zmieniać granice siłą: w Gruzji i na Krymie
incydent estoński jeśli nie jest zbiegiem okoliczności
a zbiegi okoliczności w tego rodzaju pracy zdarzają się bardzo rzadko
jest ze strony Rosji demonstracją że mimo zachodnich ostrzeżeń
faktycznie może zrobić w swoim sąsiedztwie co chce -  dodał Giles

tvn24.pl